facebook
internet
obserwacje
portal
Włoskie przypadki matki
znajomi
Spotkamy się na fejsie
Idą święta, a na fejsie nastąpiła jakaś niezrozumiała dla mnie mobilizacja. Co druga osoba robi porządki na swojej tablicy i wywala z niej niepotrzebnych znajomych. Trochę to dziwne, przyznaję, ponieważ sprzątać to ja sobie mogę w domu, ewentualnie na
klatce schodowej, zaś portale społecznościowe zostawiam takimi,
jakie są. Nie po to zapraszałam ludzi do grona przyjaciół (lub otrzymywałam
zaproszenie), aby teraz się ich pozbyć, bo nie lajkują ani nie komentują moich
aktywności. Przecież wcale tego nie muszą robić, dla mnie ważne jest to, że
utrzymuję jako takie kontakty z dawnymi kolegami. Wśród znajomych mam osoby, które
przewinęły się przez różne etapy mojego życia i dzięki fejsowi wiem, jak im się
wiedzie. A to, że ktoś ma gdzieś wpisy, które czasami publikuję na tablicy,
zwyczajnie mnie nie rusza. Nie usunę kogoś tylko dlatego, iż jest biernym
znajomym, gdyż robiąc to, wymazałabym z pamięci część moich wspomnień. Gdybym
nie mieszkała za granicą, być może nawet nie posiadałabym facebooka, bowiem
polityka tego portalu niezbyt mi odpowiada. Status emigrantki jednak skutecznie
hamuje mój rozbrat z fejsem, chociaż nie wykluczam, że kiedyś zdobędę się na
wciśnięcie klawisza „delete”. Na razie zastanawiam się, w czym tkwi fenomen
facebooka i dochodzę do mniej lub bardziej ciekawych konkluzji, opartych na
osobistych doświadczeniach.
Facebook wydobył z nas kłamliwą naturę.
Pokazujemy piękne zdjęcia, idealną rodzinną harmonię i inne cuda-niewidy, żeby
znajomi patrzyli i podziwiali, lecz jak jest naprawdę, wiemy tylko my. Ja także
nie umiałam się oprzeć pokusie i zamieściłam fotkę z mężem, mając nadzieję, że
nikt nie rzuci hasłem w stylu: „Super wyglądacie razem”, a takich komentarzy
dostałam najwięcej.
Facebook wyzwolił ludzką manię podglądania i
umożliwił nam śledzenie kogo dusza zapragnie, jak choćby znienawidzonego szefa,
wrednego sąsiada czy upadłego celebrytę. Również zdarzyło mi się obserwować niektóre
jednostki, mimo że nic ciekawego nie zobaczyłam.
Facebook doskonale dba o relacje międzyludzkie,
ponieważ sugeruje nam znajomych, grupy lub zainteresowania. I tak na mojej
tablicy pojawiła się niedawno "społeczność, która może mnie zainteresować", czyli
Klub Prządki. Skąd do cholery facebook wie, że kiedyś uwielbiałam nucić sobie: „U prząśniczki siedzą jak anioł dzieweczki”? Nigdy się tym nie chwaliłam.
Facebook pozwala zaoszczędzić swoim użytkownikom
czas i pieniądze. Nie muszę już wysyłać kartek świątecznych, bowiem te odeszły
do lamusa. Wystarczy, że na fejsie napiszę: ”Wesołych Świąt” i sprawa załatwiona.
Wilk jest syty i owca cała, a przy okazji nałapię kilka lajków.
Facebook kusi do zdrady. Odnawiamy kontakty z
dawnymi sympatiami, prowadzimy długie dialogi, wspominamy stare czasy i nutka tęsknoty
nieuchronnie wkrada się w nasze serca. Patrzymy przy tym na żonę pierwszej miłości
i złośliwie myślimy- nic specjalnego, daleko jej do mnie. Tego akurat udało mi
się uniknąć, zwłaszcza że moi utraceni kochankowie konta na fejsie niestety nie posiadają.
Facebook robi z nas kretynów. Głupie miny,
sweet focie, albo co gorsza, bezsensowne wpisy w stylu: „jem kolację”, „wychodzę
do kina” , „siedzę u cioci”, “piję kawusię” i podobne pierdoły. Kogo to obchodzi? Mnie też nie
ominęła mania fejsbukowych idiotyzmów wszelakich, ale skutecznie z nimi walczę.
Facebook rodzi w ludziach niezdrowe emocje. Zazdrościmy
innym powodzenia, kasy, urody, lecz nie potrafimy się do tego przyznać, a pod płaszczykiem
miłych słówek ukrywamy prawdziwe „ja”. Fejsbukowa szczerość jest zdecydowanie
nieszczera.
Facebook zadziwia. No bo jak wytłumaczyć fakt,
że jegomość, który zawsze miał mnie w głębokim poważaniu i nie umiał się zdobyć
na najprostsze „cześć”, ni z tego, ni z owego, wysyła mi zaproszenie do grona
znajomych? A spadaj na banany, szelmo!
Facebook szturmem wkroczył w naszą rzeczywistość
i nic nie zapowiada na to, by miał nastąpić jego rychły koniec. Wręcz
przeciwnie, trzyma się dobrze, czego potwierdzeniem niech będzie krótka rozmowa
dwóch nastolatek, umawiających się na koleżeńskie pogaduszki. Usłyszałam ją
przypadkiem i postanowiłam ją tu zamieścić, bo uważam, że jest doskonałym
podsumowaniem tematu facebooka:
-To dasz radę wieczorem?
-Jasne, spotkamy się na fejsie!
Otóż to, moi drodzy...
Komentarze