gorączka
klienci
święta
tolerancja
uwagi
Włoskie przypadki matki
zakupy
Świąteczna atmosfera
Opanowała nas zakupowa gorączka,
zatem ostatnie dwa dni spędziliśmy dosyć intensywnie- biegając od jednego
marketu do drugiego, niczym wyjątkowo ślamazarni maratończycy. Miałam cichą nadzieję, że szalony tłum zacznie swoją konsumencką pogoń dopiero za tydzien i będziemy mogli zrobić świąteczne zapasy w spokoju, ale się niestety przeliczyłam. Gdy przekroczyliśmy próg sklepu okazało się, że był wypełniony po brzegi gotową na wszystko ludzką chmarą. Na widok gęstego zbiorowiska od
razu chciałam stamtąd uciec i na pewno bym tak zrobiła, gdyby nie mój rozważny
mąż, który stwierdził, że skoro już tu przyjechaliśmy, to musimy zostawić ślad
w postaci uszczuplonej gotówki. Weszliśmy więc w paszczę lwa i rozpoczęliśmy
slalom między wózkami, a rozstawionymi w każdym możliwym miejscu promocjami.
Najbardziej zadowolona z tego obrotu sprawy była Gaja, wpatrująca się w zabawki szeroko otwartymi oczami, natomiast my zajęliśmy sie poszukiwaniem
niezbędnych świątecznych produktów i przy okazji obserwowaniem relacji
interpersonalnych.
Świąteczna atmosfera to nie tylko
choinki na wystawach, migające wokół światełka, czy wesołe Mikołaje
uśmiechające się z daleka, ale także- a może przede wszystkim- milsze
nastawienie ludzi w stosunku do innych. Dotąd wydawało mi się, że faktycznie
tak jest i magia nadchodzacej Wigilii wytwarza w nas szlachetniejsze instynkty,
jednak po niedawnych sklepowych wojażach musiałam nieco zweryfikować ten nader
optymistyczny pogląd. W niektóre jednostki chyba diabeł wcielony wstąpił i
zamiast cieszyć się perspektywą zbliżających się świąt, zaczęli szukać dziury w
całym i złośliwie komentować co dziwniejsze (według nich) przypadki. A że
stanie w kolejce do kasy zajęło nam więcej czasu niż całe zakupy, nasłuchałam
się różnych opinii, które ponownie udowodniły mi, jak dużo wody musi jeszcze w
rzece upłynąć, zanim staniemy się naprawdę tolerancyjni. Przytaczam usłyszane
przeze mnie przypadkowo dialogi, które z klimatem świątecznym miały tyle
wspólnego, ile ja ze skończoną pięknością.
1. Kasa przeznaczona dla kobiet w
odmiennym stanie. Przez kolejkę usiłuje przepchać się dziewczyna w
zaawansowanej ciąży. Większość uprzejmie się przesuwa i pozwala zająć jej
miejsce przy kasie, lecz jeden starszy pan nie ma na to najmniejszej ochoty.
Udaje, że nie widzi ciężarnej klientki i wykłada zakupy na taśmę. Po interwencji kasjerki odwraca się, patrzy z dezaprobatą na brzuch kobiety i
mówi bez żadnych skrupułów:
-Nie ustąpię, bo jestem starszy i to mnie musicie szanować. Panienka jest jeszcze młoda i nic się nie stanie, jeśli
trochę postoi. Zresztą ciąża to nie choroba i dajcie mi święty spokój!
2.Reakcja dwóch kobiet przyglądających się
otyłej klientce:
-Zobacz, jaka ta baba jest gruba, a brzuch
to ma większy od worka świętego Mikołaja.
-Przynajmniej będzie miała gdzie schować
prezenty he he.
3.Przechadzający się beztrosko po markecie
facet w pełnym makijażu, damskim płaszczu i butach na wysokich obcasach. Gdy
zobaczyły go trzy kumoszki, nie wytrzymały i od razu dały upust głębokiego
oburzenia:
-Taki to powinien w domu siedzieć, a nie dzieci straszyć, co on sobie myśli, żeby chodzić między porządnymi obywatelami.
Na Sybir go wysłać, tam wyjdzie na człowieka.
-Hitler by wiedział, co z nim zrobić!
4.Chłopak przypadkowo najeżdża wózkiem klienta:
-Jeszcze raz mnie potrącisz gówniarzu, to
ci nogi z dupy powyrywam i własna matka cię nie pozna!
To tylko kilka zaobserwowanych
przedświątecznych zachowań. Chcąc na nowo wkrzesić niezwykłą atmosferę,
zadzwoniłam do mamy i spytałam o śnieg:
-Tej zimy nie spadnie żaden śnieg.
-Jak to, przecież zima się jeszcze nie
zaczęła!
-Ale Ameryka powiedziała, że śniegu już
nigdy nie będzie...
No i git!
Komentarze