blog
blogowanie
dylematy
komputer
kryzys
Peppa Pig
pisanie
świnka Peppa
Włoskie przypadki matki
Wahania blogowe, rozterki świnkowe
Nadszedł grudzień, najbardziej oczekiwany miesiąc w roku. Święta, prezenty, choinka- wszystko to powoduje, że jeszcze bardziej chce
się żyć. Do tych przyjemności chciałabym dołączyć śnieg, ale niestety nie mogę,
bo w Genui, gdzie mam przyjemność mieszkać, jest go jak na lekarstwo. Za to
deszcz występuje w prawie nieograniczonych ilościach i mam go szczerze dość,
zwłaszcza że ten tydzień będzie obfitował w wyjścia i związanie z nimi różnego
rodzaju przygody.
Od kilku dni jestem ograniczona
komputerowo, ponieważ mąż tworzy tajemniczy projekt, przez co sprawdzam net w
podskokach. Wczoraj Pan P. wziął laptopa do pracy, wobec czego spędziłam
całkiem miły dzień bez ingerencji w wirtualną przestrzeń i muszę przyznać, że internetowy detoks wyszedł mi na dobre. Bez komputera można śmiało
funkcjonować, mimo że do tej pory sobie tego nie wyobrażałam. Tymczasem okazało
się, że niepotrzebnie lamentowałam i psioczyłam na męża, bo prawdziwe życie
toczy się obok mnie, a nie na łamach bloga. Tutaj odreagowuję stres, spełniam
swe pisarskie zapędy, a przede wszystkim uciekam od nostalgii i właśnie z tych
powodów ciągnę dalej ten wózek. Kryzys blogowy dotknął mnie już niejeden raz i
często zastanawiam się nad zamknięciem strony. Zauważyłam bowiem, że teksty na
blogach są najmniej istotne, gdyż liczą się piękne zdjęcia, sponsorowane
gadżety czy stylizacje maluchów. Na moim blogu tego brak i może dlatego jest jak
jest, czyli kiepsko. Cóż, niespełnienie autorskie dotyka każdego z nas, choć
ciężko się do tego przyznać. W mojej głowie cały czas klaruje się koncepcja
nieszczęsnej książki, lecz problem tkwi w tym, iż sprawy, które mogłabym
poruszyć, już ktoś opisał i zrobił to w naprawdę mistrzowski sposób. Nic to,
zawsze mogę stworzyć tandetę w stylu Greya i jest to nawet logiczne
rozwiązanie. Seks i erotyka sprzedają się jak świeże bułeczki, a koncepcji na
ten temat raczej mi nie brakuje, zatem spróbuję coś wykombinować, rzecz jasna w
granicach szeroko rozumianej przyzwoitości.
Mam dylemat i nie wiem, co z nim
zrobic. Wielokrotnie wspominałam Wam, że Gaja jest wielbicielką świnki
Peppy i ogląda ją z wypiekami na twarzy. Towarzyszy jej czasem mąż, który (o
zgrozo) dostał manii na punkcie odkrywania tajemnic bajki i zasypuje mnie
dziwnymi pytaniami. Zamiast oglądać z dzieckiem spokojnie kreskówkę, Pan P.
doszukuje się w niej drugiego dna i węszy spiskowe teorie dziejów. Tak to jest,
gdy ma się za chłopa szalonego naukowca z detektywistycznymi ambicjami. Oto
niektóre z jego rewelacji:
- Kto kryje się pod przebraniem pana
Ziemniaka?
-W jaki sposób pani Królik jest w stanie
ogarnąć jednocześnie tysiąc swoich prac?
-Dlaczego Pedro Kucyk ciągle podrywa
Peppę?
-Czemu Emily Słoń jest taka głupia, skoro
te zwierzęta słyną z inteligencji?
-Gdzie się podział ojciec Suzi Owcy?
-Peppa i jej rodzina wiecznie jedzą
spaghetti- czyżby ich pochodzenie było włoskie?
-Peppa jest rozbestwiona jak bicz
dziadowski, po jakie licho jej rodzice propagują bezstresowe wychowanie?
-Czy Peppa i Suzy są faktycznie najlepszymi
przyjaciółkami?
Jeśli ktoś zna odpowiedzi na powyższe
zgryzoty, byłabym wdzięczna za pomoc. Mąż najwidoczniej zapomniał, że
odbiorcami uroczej świnki są małe dzieci, które nic sobie nie robią z tego, że
Pan Ziemniak jest ogromny, a Emily durna. Dorabianie ideologii do kreskówek
jest kompletnie bez sensu, ale powiedzcie to tatusiowi Kluseczki. Oburzy się,
że nie dbam o morale córki, ja natomiast strzelę focha i kłótnia gotowa. Koniec
wpisu sponsorowała żartobliwa konwencja:).
Komentarze