Pola Szynel i inne opowiadania
Matki na Szczycie jesień w Neapolu
To był bardzo intensywny dzień, więc pisarka Katarzyna Targosz (znana
również jako Matka na Szczycie), która wróciła właśnie z przemiłej, acz
wyczerpującej promocji swojej najnowszej powieści „Szlak Kingi”, nie myślała o
niczym innym, jak o drzemce. Przedtem jednak starym zwyczajem sprawdziła
skrzynkę pocztową i zdumiała się mocno, przeczytawszy jedną z wiadomości.
-To niemożliwe-
szepnęła sama do siebie- nie wierzę w to, co czytam.
Maila do Matki Na Szczycie wysłał słynny włoski reżyser, laureat Oscara za
„Wielkie sprzęgło”- Paolo Szurnientino.
Reżyser, zachwycony powieścią „Jesień w Brukseli”, chciał ją przenieść na ekran
i zaoferował autorce niebagatelną sumę za prawa do scenariusza, w zamian jednak
chciał dokonać kilka poprawek, które nie spodobały się Matce Na Szczycie. Już
sam fakt, że film miałby się nazywać „Jesień w Neapolu”, a jego akcja przeniosłaby
się z Krakowa do stolicy Kampanii, nie podziałał na fantazję naszej pisarki, a
wręcz przeciwnie, gotowa była odmówić Szurnientino, zwłaszcza że nie przepadała
za jego twórczością („Wielkie sprzęgło” znudziło ją po 10-ciu minutach). Lecz
mąż Katarzyny, Ojciec na Szczycie, gdy tylko zobaczył, za ile Szurnientino
chciał wykupić scenariusz, od razu stanął po stronie reżysera. Oczami wyobraźni
widział pensjonat, o którego postawieniu marzył już od dawna i zrozumiał, że
żona nie może zaprzepaścić takiej szansy.
-Dla takiej kwoty, to znaczy chciałem powiedzieć dla sztuki, warto pójść na
ustępstwa- zauważył roztropnie Ojciec na Szczycie- Szurnientino zaprasza cię do
Włoch, abyś przekonała się, jak to wszystko ma wyglądać. Co ci szkodzi, jedź na
te dwa tygodnie, a ja zajmę się synem. Możesz wziąć ze sobą dwie osoby, więc
skorzystaj z tego i dopiero potem zdecydujesz, czy wizja reżysera pasuje do
twojej książki.
Matka na Szczycie przyznała słuszność wywodom męża i zdecydowała się na
podróż do słonecznej Italii. Towarzyszyć jej miały dwie przyjaciółki, z którymi
przeżyła już niejedną przygodę i którym ufała najbardziej, zaraz po mężu. Gdy
zaproponowała dziewczynom dwutygodniowy wypad do słonecznego Neapolu, Katarzyna Przesmyk i Gosia Juhas nie wahały się ani chwili. Redaktorka
Przesmyk była zresztą agentką Matki na Szczycie i miała pomóc jej w rozmowach, a prawnicze wykształcenie Gosi Juhas pozwalało nie utonąć w
rozmaitych kruczkach i być mocnym punktem w negocjacjach z reżyserem Szurnientino.
Kiedy dziewczyny spotkały się na lotnisku, nie mogły ukryć swojego
podniecenia.
-Wreszcie cię doceniono- cieszyła się Gosia Juhas- ten cały Szpetnino to
musi być naprawdę wybitny reżyser, skoro się na tobie poznał.
-Szurnientino- poprawiła ją Matka na Szczycie- pamiętajcie, że to on musi
zacząć gadać o kasie i interesach, bo to mu ma na tym zależeć.
Gdy przyjaciółki rozsiadły się wygodnie w fotelach prywatnego dżeta
Szurnientino, uznały, że życie jest naprawdę piękne i popijając wytrawne Chianti, oddały się rozmowie na temat
twórczości włoskiego reżysera i ogólnie włoskiego życia, o którym niewiele
wiedziały. Czas płynął im znakomicie, obsługa dżeta była na każde ich skinienie
i kiedy szykowały się do lądowania, Gosia Juhas przypomniała sobie, że ma im coś
ważnego do zakomunikowania:
-Słuchajcie, musicie mi pomóc. Jak wiecie, od lat jestem wierną fanką
wielkiego włoskiego śpiewaka Albano
Kryzysa i zrobię wszystko, żeby go poznać. Szepnij ode mnie Szurnientino
parę słówek, co to dla niego zorganizować takie spotkanie, na bank wszyscy
artyści się do niego przychlebiają, w końcu to laureat Oscara. Nawiasem mówiąc,
nic nie skapowałam z tego jego "sprzęgła",
ale o tym mu nie powiem i będę udawała jego najwierniejszą wielbicielkę.
-Dobra- zaśmiała się Matka na Szczycie- na pewno da się coś zrobić. A co ty tak trzymasz ciągle w ręku, co to za
notatnik?
-To nie żaden notatnik, tylko Planer Pełen Chaosu, który wygrałam w
konkursie organizowanym przez blogerkę Pani Swojego Chaosu. Nie uwierzycie, jaki jest bajerancki, a trzymam go blisko,
bo mam w nim zapisane włoskie słówka i parę nowinek o włoskim świecie. Trzeba
będzie jakoś zagiąć tego Szpetnino czy jak mu tam. Oj, zapamięta on naszą
trójkę, już ja to wam obiecuję.
Tymczasem dżet wylądował na lotnisku w Neapolu, a na dziewczyny czekał już
osobisty sekretarz Szurnientino- Antonio Cincino, o którym wiadomo było, że jest
bardzo skuteczny i trzeba się z nim liczyć. To on podsunął reżyserowi dzieło
pisarki i namówił go do sprowadzenia jej do Włoch. Na pozór niczym się nie
wyróżniał, lecz jego wpływy w filmowym świecie były niezmierzone, o czym nie
wiedziały nasze bohaterki.
-Patrzcie, a co to za majonez- powiedziała Gosia, gdy zobaczyła Cincina z
transparentem, na którym wypisane były trzy nazwiska (Juan, Pryk i Taro).
Sekretarz podszedł do nich i czystą polszczyzną powitał je na włoskiej ziemi,
czym zaskarbił sobie szacunek i sympatię dziewczyn.
-Reżyser Szurnientino niecierpliwi się, by was poznać, więc nie dajmy mu
czekać i jedźmy wprost do niego- Cincino zaprosił miłych gości do auta- po drodze
omówimy szczegóły wizyty, a kiedy formalności zostaną wypełnione, Neapol będzie
do waszej dyspozycji.
-I oby to stało się jak najszybciej- podsumowała Katarzyna Przesmyk, której
nieoczekiwanie zaświtał w głowie wspaniały pomysł. Jako wielbicielka książek
zrozumiała, że dzięki Szurnientino i wpływom filmowców może wreszcie spełni
swoje marzenie i zbierze materiał na drugi „Kod da Vinci”.
-Słuchajcie- szepnęła koleżankom- pomóżcie mi namówić Szurnientino, aby załatwił
mi dostęp do Tajnych Ksiąg Watykanu, bo jeśli on tego nie zrobi, to nigdy
więcej nie będę miała podobnej okazji. Marzę o napisaniu książki, ale bez
wglądu do tajemnic watykańskich nie mam dostatecznego materiału. Gdyby w jakiś
sposób Szurnientino załatwiłby mi tam dojście, mogłabym spłodzić powieść, o
jakiej świat nie słyszał.
I tak planując, dojechały do willi
reżysera. Widok otoczenia i samego domu, bardziej przypominającego zamek niż
podmiejską daczę, zapierał dech w piersiach. Rzekłbyś, że to nie krajobraz,
lecz dzieło mistrza, który uchwycił każdy detal i unieśmiertelnił piękno
wspaniałego Neapolu. Szurnientino wie, co robi- pomyślała Gosia Juhas- w takich
okolicznościach przyrody ciężko będzie powiedzieć nie. Mnie już kupił.
-Widzę, że jesteście zachwycone- przywrócił dziewczyny do świadomości męski
głos- witajcie w moich skromnych progach i czujcie się jak u siebie- powitał
gości z Polski Paolo Szurnientino- odświeżcie się, a później zjemy obiad i
pogadamy o biznesie.
Obiad upłynął pod znakiem zachwytu nad włoskimi potrawami i tak jak każe
zwyczaj, nie rozmawiano o interesach podczas konsumpcji. Szurnientino pochłaniał
ogromne ilości jedzenia i nie zwracał na dziewczyny żadnej uwagi, Cincino z
prawdziwie włoską elegancją sączył wytrawne Prosecco, a kelnerzy co chwila
przewijali się przez salon, by spełnić żądania wymagającego pana domu. Kiedy po
trzech godzinach uczta dobiegła końca, Szurnientino szarmanckim gestem zaprosił
panie do gabinetu, gdzie miał dokonać transakcji i pokazać dziewczynom
statuetkę Oscara oraz kilka innych filmowych nagród.
-Oto kontrakt- Szurnientino wyjął z biurka świstek papieru i podał go
pisarce, która przejrzała go, dała do przeczytania Katarzynie Przesmyk, po czym
obie stwierdziły, że wszystko jest w porządku.
-Niemniej- powiedziała Matka na Szczycie- mam jeszcze kilka żądań, a ich
wykonanie powinno być dla pana drobnostką. Proszę umożliwić Gosi Juhas
spotkanie z Albano Kryzysem, a pani Przesmyk załatwić dojścia do Tajnych Ksiąg
Watykanu.
-No proszę- zdziwił się reżyser- czy pani mnie nie przecenia?
-Bez realizacji marzeń moich towarzyszek nie dostanie pan prawa do
ekranizacji mojej książki- odparła zdecydowanym tonem Katarzyna Targosz.
-Umie się pani targować- odpowiedział Szurnientino- zobaczmy więc, co da się
zrobić. Cincino, dzwoń mi pierunem do projektanta Valnientino, on zdaje się ma
jakieś znajomości w Watykanie. A Kryzys to pestka, zagra dla mnie nawet za
darmo.
-W takiej sytuacji podpiszę kontrakt- uśmiechnęła się pisarka i na
papierze pojawił się je zamaszysty podpis.
W tym momencie Szurnientino zaczął się śmiać.
-O co chodzi- wrzasnęła na niego Gosia Juhas- co się śmiejesz jak głupi do
mozzarelli?
-Takie uważne jesteście, a nie przejrzałyście umowy po drugiej stronie
kartki. Widzicie, co tam jest napisane? Owszem, pieniądze należą do pani, ale
pod jednym warunkiem. Musicie odgadnąć, jakie jest hasło do konta w banku,
inaczej nici z kilku milionów euro.
-To podłość- zauważyła nasza pisarka- taki uznany reżyser, a w takie
dziecinady gra.
-Lubię komplikować ludziom życie- mruknął do niej Szurnientino- ale że
jesteście pięknymi kobietami, to dam wam podpowiedź. Nazwiska pani Juhas i pani Przesmyk są wskazówką do hasła i jeśli skojarzycie fakty, na pewno je
odgadniecie. A teraz żegnam.
Dziewczyny nie zdążyły jednak zrobić kroku, bo nagle do gabinetu wpadła wściekła
kobieta ubrana w lateks i napadła na przerażonego jej widokiem reżysera.
-Jesteś mi winien przysługę- syknęła- ubieram aktorów do tych twoich pożal
się Boże filmów, a ty nic sobie z tego nie robisz. Szukam asystentki i masz
pomóc mi ją znaleźć.
-O- spojrzała na trzy gracje z Polski. Ty to mi się
podobasz- fachowym okiem ogarnęła Gosię Juhas- chcesz być moją asystentką?
Płacę pięć tysięcy euro miesięcznie, zapewniam wikt i opierunek, a do tego parę
niezłych modeli. No jak?
Gosia Juhas zaniemówiła. Spoglądała na kobietę, którą skądś kojarzyła, lecz
nie umiała sobie przypomnieć, gdzie ją widziała.
-Kim pani jest?- zapytała buńczucznie.
-Mnie się pytasz, kto ja jestem? No jak świat światem, nikt nigdy nie zadał
mi podobnego pytania. Znają mnie wszyscy, jestem Donatella Vversalce!
-W wersalce czy na kanapie, wszystko mi jedno. Przyjmuję pani ofertę, pięć
tysięcy euro piechotą nie chodzi. Pod jednym wszakże warunkiem- pozna mnie pani
ze śpiewakiem Albano Kryzysem.
-Jak ja ci zaśpiewam Felicita, to żaden kryzys straszny ci nie będzie-
zaskrzeczała Donatella- bierzesz tą robotę, czy nie?
-Wybaczcie dziewczyny- powiedziała Gosia do koleżanek- kasa jest mi
potrzebna, więc same rozumiecie.
-Pewnie- odpowiedziała Kasia Przesmyk- na twoim miejscu też byśmy tak
zrobiły.
Tymczasem Matka na Szczycie podeszła do Szurnientino i zażądała od niego
hasła do konta w banku. Reżyser nie miał najmniejszej ochoty jej go dać i jak
mantra powtarzał, iż nazwiska koleżanek są kluczem do odgadnięcia hasła.
Zrezygnowana Matka na Szczycie poczęła grozić Szurnientino, gdy nagłe regał
biblioteki odsunął się i do gabinetu wszedł sam Don Koralone.
-Proszę, proszę- popatrzył na pisarkę- widzę, że trafiły do pani moje
metody zastraszania. Taka delikatna kobieta, a takie słownictwo, jestem pełen
podziwu.
-Co pan tu robi?- spytała wściekła autorka
-Przyszedłem po swoje. Nie zapomniałem zniewagi sprzed dwóch lat, gdy
wystawiła mnie pani na publiczne pośmiewisko.
Mnie, przed którym drżą wszyscy włoscy politycy! Rok temu uśpiłem pani czujność
i pomogłem pokonać tych dwóch projektancików, ale dzisiaj przyszła pora na
zemstę. Odda mi pani kontrakt i te kilka milionów dolarów, które zarobiła na
książce i będziemy kwita.
-Ani mi się śni- odpowiedziała Matka na Szczycie
-Cincino, proszę odebrać kontrakt pisarce- skinął na sekretarza Szurnientino Don Koralone (okazało się, że Cincino faktycznie był na usługach mafii, o czym
jednak reżyser nie wiedział).
Subtelny Cincino zbliżył się do Katarzyny Targosz, spojrzał na nią groźnie i bez żadnych problemów
odebrał jej podpisany kontrakt. Matka na Szczycie oniemiała i zrozumiała, że tym razem
faktycznie przegrała. Szurnientino dał mafioso świstek papieru, na którym
zapisane było hasło do konta w banku. Koralone wsadził papierek do kieszeni, lecz Gosia Juhas delikatnym ruchem błyskawicznie go wyjęła i schowała do Planeru Pełnego
Chaosu, który położyła obok innych książek na jednym z regałów. Działo się to
tak szybko, że nikt niczego nie zauważył.
-Słyszałem pani prośbę o Tajnych Księgach Watykanu- Don Koralone zwrócił
się do Katarzyny Przesmyk- i żeby pokazać wam, iż nie żywię urazy, zawiozę tam
panią i pokażę niektóre najgłębiej skrywane tajemnice Kościoła. Rachunki między nami zostają wyrównane i mam
nadzieję, że już więcej nie będziemy wchodzić sobie w paradę.
Katarzyna Przesmyk skapitulowała i zgodziła się na propozycję Ojca
Chrzestnego włoskiego podziemia. Gosia Juhas w znakomitym humorze wyszła z
projektantką Vversalce, a w myślach liczyła, ile zarobi przez rok pracy we
Włoszech. I tylko Katarzyna Targosz została na lodzie i nie wiedziała, co ma ze
sobą począć. Doszło do niej, że przegrała, że wszystko zostało ukartowane i potężny Don
Koralone nie jest w zasięgu jej możliwości. Nie wygram z tym mafioso- pomyślała
rozsądnie- zmykam do kraju, jakem mi życie miłe.
I tak się stało. Matka na Szczycie powróciła do swoich gór i nie rościła
już sobie żadnych pretensji do filmu Szurnientino. Trochę ją dręczyło, że
została wykiwana, a jeszcze bardziej smuciło ją, że nie miała wiadomości od
przyjaciółek. Była przekonana, iż dobrze się bawią w Italii i opanował ją smutek,
który rozproszył Ojciec na Szczycie, przynosząc list polecony z Włoch
zaadresowany właśnie do niej. Brzmiał on tak:
„Ratuj nas Kasiu, mamy przechlapane. Donatella Vversalce chce mnie
przerobić na swoje podobieństwo i planuje cykl operacji plastycznych na moim
ciele. Mam się stać jej wierną kopią i nie chce słuchać żadnych wyjaśnień.
Jeszcze gorzej ma Kasia Przesmyk, która odkryła coś szalenie ważnego i siedzi
teraz w Tajnych Lochach Watykanu wraz z grupą zbzikowanych mnichów. Musisz nam
pomóc!
P.S. Planer Pełen Chaosu- hasło- bilbioteka- Szurnientino-albo skojarz
nazwiska wiesz kogo”.
-Muszę ratować koleżanki i odzyskać hasło do konta w banku- powiedziała
pisarka do męża- jest w gabinecie Szurnientino i zrobię wszystko, żeby się tam
dostać. Przedtem jednak uratuję dziewczyny z rąk tych włoskich harpii.
-Czyli znowu jedziesz do Włoch?- podsumował Ojciec na Szczycie.
-Na to wygląda- jęknęła jego żona- ratunku, znowu ta Italia…
Czy Matce na Szczycie uda się uratować Gosię Juhas z rąk podstępnej Donatelli Vversalce? Czy Kasia Przemyk zdoła wyjść z watykańskich podziemi? Czy pisarka odzyska hasło do konta w banku i uczciwie zarobione miliony? A może dzięki wrodzonej przenikliwości skojarzy hasło za pomocą nazwisk przyjaciółek? Czy Don Koralone po raz kolejny przegra potyczkę z Katarzyną Targosz? Kto wie, czy o tym kiedyś się dowiemy.
Stało się już tradycją, że 2-go listopada publikuję na blogu fikcyjne opowiadanie, którego bohaterka- Katarzyna Targosz obchodzi dzisiaj urodziny. W jej potyczkach z włoskim szefem podziemia zawsze towarzyszą jej dwie serdeczne blogowe koleżanki- Katarzyna Grzebyk i Gosia Jurasz. Mam nadzieję, że dziewczyny nie będą mi miały za złe ustawicznego zmieniania ich nazwisk, a solenizantce życzę wszystkiego, co najlepsze, zwłaszcza unikania takich ludzi, jak Don Koralone, czy cwany Szurnientino. Nie daj się, Kasiu!
Poprzednie historie:
1. Mafijna opowieść
2. Drżący&Kabanos na tropie pewnej blogerki
zdjęcie- telegraph.co.uk
Komentarze